21. Czas dziękczynienia (25 grudnia 1972 r.)

Tekst napisany przez świętego Josemaríę jako kompilacja jego kilku nauk wypowiedzianych w różnych momentach Bożego Narodzenia 1972 r.

„Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”1. Moje córki i synowie, w to święto Bożego Narodzenia ponownie stanęliśmy przed Dzieciątkiem Jezus, zachęcani przez Maryję, Jego Matkę i naszą Matkę, oraz w towarzystwie chwalebnego świętego Józefa, którego tak bardzo kocham. Jeśli weźmiemy pod uwagę wieki, które minęły od czasu, gdy zechciał On przyjąć nasze ciało, musimy się wstydzić, że tak wielu wciąż nie zna Chrystusa, a nawet gardzi Jego przykazaniami. Dzieje się tak nie tylko w odległych krajach, ale także w nielicznych narodach, które nazywają siebie chrześcijańskimi oraz w samym Kościele Chrystusa, katolickim, rzymskim.

Ale Boże Narodzenie nie jest dniem smutku. „Nie bójcie się”, powiedział anioł pasterzom, „oto zwiastuję wam radość wielką która będzie udziałem całego narodu”2. Te wspaniałe Święta Pana i Najświętszej Maryi Panny, zawsze Dziewicy, są dla nas wielką radością. Powinny być również dla wszystkich chrześcijan, ale niestety teraz w wielu miejscach wydają się być pogańskimi świętami. Jest to wynik zmasowanej propagandy mającej na celu dechrystianizację społeczeństwa. Musimy rozwijać, moje dzieci, cierpliwość, abyśmy nie utracili naszego pokoju; a jednocześnie niecierpliwość, aby prosić Pana o naprawienie tego zła. Dlatego rozpoczynamy i kończymy naszą modlitwę jak zawsze: z większą pogodą ducha, z większym optymizmem, z nowym uśmiechem na ustach, z odnowioną radością w sercu i z mocnym postanowieniem bycia bardziej świętymi każdego dnia.

Jednakże, moje córki i synowie, z wielkim bólem obserwujemy, jak w Kościele promowane są ogromne kampanie przeciwko sprawiedliwości, które z konieczności prowadzą do pogłębienia braku pokoju w społeczeństwie, ponieważ nie ma pokoju w sumieniach. Dusze są oszukiwane. Mówi się im o wyzwoleniu, które nie jest wyzwoleniem Chrystusa. Nauki Jezusa, Jego Kazanie na Górze, te błogosławieństwa, które są poematem Bożej miłości, są ignorowane. Poszukuje się jedynie ziemskiego szczęścia, które nie jest możliwe do osiągnięcia na tym świecie.

Dusza, dzieci, jest stworzona dla wieczności. Tutaj jesteśmy tylko przejazdem. Nie miejcie złudzeń: ból będzie nieodłącznym towarzyszem podróży. Ten, kto tylko stara się nie cierpieć, poniesie porażkę. A to może nie mieć innego rezultatu, jak tylko gorycz wobec swojego życia i innych. Nikt nie lubi patrzeć, jak ludzie cierpią, a obowiązkiem miłosierdzia jest staranie się, na ile to możliwe, łagodzić cierpienia innych. Ale chrześcijanin musi również mieć odwagę twierdzić, że ból jest źródłem błogosławieństwa, dobra, siły; że jest dowodem Bożej miłości; że jest ogniem, który oczyszcza nas i przygotowuje do wiecznego szczęścia. Czyż nie jest to znak, który dał nam Anioł, abyśmy znaleźli Jezusa: „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”3.

Kiedy się akceptuje cierpienie, tak jak uczynił to Pan w Betlejem i na krzyżu, i rozumie się, że jest ono przejawem Bożej dobroci, Jego zbawczej i suwerennej Woli, wtedy nie jest to nawet krzyż, a w każdym razie jest to Krzyż Chrystusa, który nie jest ciężki, ponieważ On sam go niesie. „Kto nie bierze swego krzyża a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”4. Ale dzisiaj te słowa zostały zapomniane i „wielu […] postępuje jak wrogowie Krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem”5, organizując przerażające kampanie przeciwko Jego Osobie, Jego doktrynie i Jego Sakramentom. Jest wielu, którzy chcą zmienić rację bytu Kościoła, redukując go do doczesnej, antropocentrycznej instytucji, z człowiekiem jako doskonałym szczytem wszystkich rzeczy.

Boże Narodzenie przypomina nam, że Pan jest początkiem, końcem i centrum stworzenia: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”6. To Chrystus, moje córki i synowie, przyciąga do siebie wszystkie stworzenia: „Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”7. I wcielił się, by żyć pośród nas8, pokazał nam, że nie mamy żyć po to, by szukać tymczasowego, ulotnego szczęścia. Jesteśmy tutaj, aby osiągnąć wieczną szczęśliwość, podążając Jego śladami. Osiągniemy to jedynie ucząc się od Niego.

Kościół zawsze był teocentryczny. Jego misją jest doprowadzenie wszystkich stworzeń do Boga jako ich celu, przez Jezusa Chrystusa — „Głowę Ciała Kościoła (…), aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego — i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża”9. Intronizujmy Go nie tylko w naszych sercach i działaniach, lecz — pragnąc i apostołując — we wszystkich przejawach ludzkiej aktywności.

Czy nie wzruszasz się, kontemplując Jezusa Chrystusa, nowonarodzonego, bezbronnego, potrzebującego naszej ochrony i pomocy? Czy nie zdajesz sobie sprawy, że On prosi nas, abyśmy Go kochali? Te myśli nie są naiwnymi iluzjami, ale dowodem na to, że kochamy Jezusa Chrystusa z całego serca i że jesteśmy Mu wdzięczni za to, że zechciał przyjąć nasze ciało. Bóg nie ubrał się w szaty człowieka: wcielił się. Perfectus Deus, perfectus Homo!10.

U wezgłowia mojego łóżka, wiele lat temu, chciałem umieścić kilka kafelek z następującym napisem: Iesus Christus, Deus Homo: Jezus Chrystus, Bóg i Człowiek. Ponieważ porusza mnie świadomość, że ma ciało, teraz chwalebne, ale takie jak nasze. Że „Pan cierpiał wszystkie ludzkie nędze i bóle, z wyjątkiem grzechu”11. Że był głodny i spragniony; że znał upał, jak w południe przy studni w Sychar, i cierpiał z zimna tej nocy w Betlejem. Wszystko to sprawiło, że ty i ja zakochaliśmy się w Nim, co skłoniło nas do pozostawienia wszystkiego, relictis omnibus12 jak Apostołowie i festinantes13 — w pośpiechu — jak pasterze. Musimy wyruszyć w drogę, moje córki i synowie, i naśladować tego Naszego Jezusa, który ofiarował się i nadal codziennie ofiarowuje się na ołtarzu, czyniąc wieczną Boską Ofiarę Kalwarii.

Jezus Chrystus, „ponieważ trwa na wieki, posiada kapłaństwo nieprzemijające”14. Jego kapłańskie pośrednictwo urzeczywistnia się przez kapłanów, którzy stają przed ołtarzem ipse Christus. Odprawiając Mszę Świętą nie przewodniczę żadnemu zgromadzeniu, ale in persona Christi odnawiam Ofiarę Krzyża.

Czego mamy się nauczyć od Jezusa Chrystusa w stajence betlejemskiej, gdzie urodził się bezbronny? Czego mamy się nauczyć od tej drugiej stajenki, którą jest Tabernakulum, gdzie On na nas czeka, jeszcze bardziej bezbronny? Czy nie boli was, gdy widzicie Go osaczonego, gdy widzicie Go — także fizycznie — odsuniętego, gdy widzicie Go wzgardzonego, gdy widzicie Go maltretowanego? Cóż, spójrzcie, moje córki i synowie, powtórzę to, o czym już wam przypominałem przy innych okazjach, czego chrześcijanie doświadczają od wieków: Jezus Chrystus, nasz Pan, chciał liczyć na was i na mnie, aby pomóc Mu nas odkupić. Chce wykorzystać waszą inteligencję i wasze serce, wasze słowa i wasze ręce. Chrystus, bezbronny, przypomina nam, że Odkupienie zależy również od nas.

„Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”15. Przybyliśmy, dzieci, w dobrym czasie, ponieważ ta noc jest bardzo złą nocą dla dusz. Noc, w której wielcy luminarze, którzy powinni promieniować światłem, rozprzestrzeniają ciemność. Ci, którzy powinni być solą, aby zapobiec zepsuciu świata, są mdli, a czasami publicznie zepsuci.

Nie jest możliwe rozważanie tych okropności bez przeżywania ciężkich chwil. Ale jestem pewien, córki i synowie mojej duszy, że z Bożą pomocą będziemy wiedzieć jak czerpać obfity pożytek i owocny pokój. Ponieważ będziemy nalegać o modlitwę i pokutę. Ponieważ wzmocnimy pewność, że wszystko zostanie naprawione. Ponieważ będziemy pielęgnować postanowienie wiernego reagowania z uległością dobrych narzędzi. Ponieważ nauczymy się dzięki temu Bożemu Narodzeniu nie zbaczać z drogi, którą Pan wyznaczył nam w Betlejem: drogi prawdziwej pokory, bez dziwactw. Być pokornym to nie znaczy być zabiedzonym ani zrezygnowanym; ani być obojętnym na wszystko, co dzieje się wokół nas, w ciągłym porzucaniu swoich praw. Tym bardziej nie powinno się rozpowszechniać głupot o sobie samym. Nie może być pokory tam, gdzie jest komedia i hipokryzja, ponieważ pokora jest prawdą.

Bez naszej zgody, bez naszej woli, Bóg, nasz Pan, pomimo swojej bezgranicznej dobroci nie będzie w stanie nas uświęcić i zbawić. Co więcej, bez Niego nie będziemy w stanie osiągnąć niczego pożytecznego. Tak jak stwierdza się, że to pole rodzi to, a tamta ziemia rodzi tamto. O jednej duszy można stwierdzić, że jest święta, a o innej, że dokonała tak wielu dobrych uczynków. Ale tak naprawdę „nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg”16: to On czyni pole żyznym, daje ziarnu możliwość pomnażania się, a gałązce, która wydaje się sucha, daje moc zapuszczania korzeni. On jest tym, który pobłogosławił ludzką naturę swoją łaską, umożliwiając jej w ten sposób chrześcijańskie zachowanie, życie w taki sposób, abyśmy byli szczęśliwi w nadziei na życie przyszłe, które jest szczęściem i miłością na zawsze. Pokora, dzieci, to wiedzieć, że „nic nie znaczy ten, który sieje ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost — Bóg”17.

Czego uczy nas Pan wszystkiego, władca wszechświata? W tych dniach Bożego Narodzenia kolędy we wszystkich krajach, niezależnie od tego, czy są one od dawna chrześcijańskie, czy też nie, śpiewają o Królu królów, który już przyszedł. A jakie przejawy ma Jego królewskość? Żłób! Nie ma nawet tych szczegółów, którymi z tak wielką miłością otaczamy Dzieciątko Jezus w naszych kaplicach. W Betlejem naszemu Stwórcy brakuje wszystkiego: taka jest Jego pokora!

Tak jak jedzenie doprawia się solą, aby nie było mdłe, tak w naszym życiu zawsze musimy być pokorni. Moje córki i synowie — to porównanie nie jest moje. Jest używane przez autorów duchowych od ponad czterech wieków — nie bądźcie jak te kury, które, gdy tylko zniosą jedno jajko, gdaczą i gdaczą w całym domu. Musicie pracować, musicie wykonywać swoją pracę intelektualną lub fizyczną, zawsze apostolską, z wielkimi intencjami i wielkimi pragnieniami — które Pan przekształca w rzeczywistość — aby służyć Bogu i pozostać niezauważonym.

Dzieci, w ten sposób uczymy się od Jezusa, naszego Mistrza, kontemplować Go jako noworodka w ramionach Matki, pod opiekuńczym spojrzeniem Józefa. Człowieka tak bardzo Bożego, że został wybrany przez Pana na swojego ojca na ziemi. Swoim spojrzeniem, swoją pracą, swoimi ramionami, swoim wysiłkiem, swoimi ludzkimi środkami broni życia Nowonarodzonego.

Ty i ja, w tych czasach, gdy Jezus Chrystus jest ponownie krzyżowany tak wiele razy, w tych okolicznościach, gdy wydaje się, że stare narody chrześcijańskie tracą wiarę, od samych szczytów do podstaw, jak mówią niektórzy; ty i ja musimy dołożyć wszelkich starań, aby upodobnić się do Józefa w jego pokorze, a także w jego skuteczności. Czy nie napełnia cię radością myśl, że możemy niejako chronić naszego Pana, naszego Boga?

Jestem pewien, że czasami Duch Święty, jako zadatek nagrody, którą ma w zanadrzu za twoją wierność, pozwoli ci zobaczyć, że przynosisz dobre owoce. Powiedz wtedy: Panie, tak, to prawda: Ty sprawiłeś, że pomimo mojej nędzy, owoc wyrósł pośród tak wielkiej pustyni. Dzięki Ci, Deo gratias!

Ale innym razem może to być diabeł — który nigdy nie ma wakacji — który kusi cię, abyś przypisał sobie zasługi, które nie są twoje. Kiedy zauważysz, że twoje myśli i pragnienia, twoje słowa i czyny, twoja praca są wypełnione próżnym samozadowoleniem, głupią pychą, musisz odpowiedzieć diabłu: Tak, mam owoce, Deo gratias!

Dlatego właśnie ten rok jest szczególnie czasem dziękczynienia, o czym mówiłem moim córkom i synom słowami zaczerpniętymi z liturgii: Ut in gratiarum semper actione maneamus!18 Obyśmy zawsze nieustannie dziękowali Bogu za wszystko: za to, co wydaje się dobre i za to, co wydaje się złe; za to, co słodkie i za to, co gorzkie; za to, co czarne i za to, co białe; za to, co drobne i za to, co duże; za to, co małe i za to, co wielkie; za to, co doczesne i za to, co wieczne. Dziękujmy naszemu Panu za wszystko, co wydarzyło się w tym roku, a także w pewnym sensie za nasze niewierności, ponieważ rozpoznaliśmy je i skłoniły nas one do proszenia Go o przebaczenie i do podjęcia postanowienia — które przyniesie wiele dobra naszym duszom — aby nigdy więcej nie być niewiernym.

Nie możemy mieć innego pragnienia, jak tylko być skupionymi na Bogu, w nieustannym uwielbieniu i chwale Jego imienia, pomagając Mu w Jego Bożej pracy Odkupienia. Wówczas całą naszą troską będzie nauczenie innych, jak poznać Jezusa Chrystusa, a przez Niego Ojca i Ducha Świętego; wiedząc, że przychodzimy do Jezusa przez Maryję i przez nasze relacje ze świętym Józefem i naszymi świętymi Aniołami Stróżami.

Jak pisałem wam wiele lat temu, nawet złe owoce, suche gałęzie, opadłe liście, gdy są zakopane u podnóża pnia, mogą ożywić drzewo, z którego pochodzą. Dlaczego nasze błędy i pomyłki, jednym słowem, nasze grzechy — których nie chcemy, którymi się brzydzimy — były w stanie wyświadczyć nam dobro? Ponieważ wtedy przyszła skrucha, napełniliśmy się wstydem i pragnieniem bycia lepszymi, współpracując z łaską Pana. Dzięki pokorze to, co było śmiercią, staje się życiem; to, co miało przynieść jałowość i porażkę, staje się triumfem i obfitością owoców.

Każdego dnia, podczas ofiarowania Mszy Świętej, kiedy ofiarowuję Hostię Świętą, kładę na patenie wszystkie moje córki i moich synów, którzy są chorzy lub utrapieni. Dodaję również te fałszywe zmartwienia, które czasami sprowadzacie na siebie, ponieważ macie na nie ochotę; aby wreszcie Pan zabrał te nic nie warte myśli z waszych głów.

„Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze (…) udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie”19. Kiedy zbliżamy się do Syna Bożego, jesteśmy przekonani, że jesteśmy jak pigmeje wobec olbrzyma. Czujemy się bardzo mali, upokorzeni, a jednocześnie przepełnieni miłością do Boga, naszego Pana, który będąc tak wielkim, tak ogromnym i nieskończonym, uczynił nas swoimi dziećmi. I jesteśmy poruszeni, aby dziękować Mu teraz, w tym roku i przez całe życie i wieczność. Jak pięknie brzmią strofy prefacji w chorale gregoriańskim! Vere dignum et iustum est, æquum et salutare, nos tibi semper, et ubique gratias agere!20. Jesteśmy mali, malutcy, a On jest naszym wszechmocnym i wiecznym Ojcem.

Kiedy nasza uwaga skupia się na nas samych, kiedy myślimy o tym, czy będziemy chwaleni czy krytykowani, wyrządzamy sobie wielką krzywdę. Tylko Bóg powinien nas interesować, a przez Niego my wszyscy, którzy należymy do Opus Dei i wszystkie dusze na świecie bez wyjątku. Tak więc, precz z „własnym ja”, Ono przeszkadza.

Jeśli tak uczynicie, córki i synowie, jak wiele niedogodności zniknie i jak wiele nieprzyjemnych chwil zostanie nam oszczędzonych! Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli zły czas i zauważycie, że wasza dusza jest pełna niepokoju, to dlatego, że jesteście zajęci sobą. Pan przyszedł, aby odkupić, aby zbawić i to jest wszystko, o co się troszczył. A my, czy będziemy troszczyć się o pielęgnowanie pychy?

Jeśli ty, moje dziecko, skupisz się na sobie, nie tylko obierzesz złą drogę, ale także utracisz chrześcijańskie szczęście w tym życiu; tę radość i zadowolenie, które nie są pełne, ponieważ tylko w niebie szczęście będzie pełne.

W starej duchowej książce przeczytałem, że drzewa o bardzo wysokich i wyprostowanych gałęziach nie przynoszą owoców. Zamiast tego te o niskich, opadłych gałęziach są stale pełne owoców, smacznych; a im bliżej ziemi, tym więcej owoców. Dzieci, proście o pokorę, która jest tak cenną cnotą. Dlaczego jesteśmy tacy głupi? Zawsze przekonani, że nasze jest najlepsze, zawsze pewni, że mamy rację. Jak kostka cukru wchłania wodę tak próżność i duma wnikają w duszę. Jeśli chcesz być szczęśliwy, bądź pokorny; odrzuć kłamliwe insynuacje diabła, gdy sugeruje, że jesteś godny podziwu. Ty i ja zrozumieliśmy, że niestety jesteśmy bardzo mali; ale liczenie na Boga, naszego Pana, to już inna historia. Jemu zawdzięczamy wszystko. Odnówmy nasze podziękowania: ut in gratiarum semper actione maneamus!

Dziękczynienie, moje córki i synowie, rodzi się ze świętej dumy, która nie niszczy pokory i nie napełnia duszy pychą, ponieważ opiera się jedynie na mocy Boga, a buduje się z miłości, z bezpieczeństwa w walce. Teraz, gdy rozpoczyna się rok i odnawiamy postanowienia dotyczące prowadzenia in novitate vitæ21, nowego życia, możemy już dziękować Panu za wszystko, co nadejdzie; za wszystko, a zwłaszcza za to, co będzie nadal sprawiać nam boleść.

W jaki sposób obrabiany jest kamień, który ma być umieszczony na elewacji budynku lub wieńczący łuk? Wymaga innego traktowania niż ten, który ma być położony u podstaw. Muszą go dobrze wyrzeźbić, wieloma uderzeniami dłuta, aż będzie pięknie wykończony. Dlatego, dzieci, powinniśmy dziękować Bogu za wszystkie osobiste przeciwieństwa, za wszystkie upokorzenia, za wszystko, co ludzie nazywają złem, a nie jest prawdą, że takim jest. Dla dziecka Bożego będzie to dowód Bożej miłości, która być może chce nas postawić na widoku i rzeźbi pewnymi i celnymi ciosami. Musimy z Nim współpracować, a przynajmniej nie stawiać oporu, pozwalając Mu robić to, co robi.

Z tego wynika, że większość naszej pracy duchowej polega na uniżaniu się, aby Pan mógł dodać swoją łaską, jak i gdy tylko zechce. Dopóki trwa nasze życie, czy to długie, czy krótkie, nie narzekajmy na Naszego Boga Ojca, nawet jeśli czujemy się, jakbyśmy znajdowali się na krawędzi otchłani plugastwa, próżności lub głupoty. Dlatego tak bardzo kładę nacisk na osobistą pokorę. Jest to piękna cnota dla córek i synów Bożych w Opus Dei.

Ten, kto jest pokorny, nie wie o tym i uważa się za pysznego. A ten, kto jest pyszny, próżny, głupi, uważa się za wybitnego. I ten ma niewielkie szanse na poprawę, dopóki nie rozpadnie się i nie odnajdzie się na ziemi, a nawet tam może kontynuować zadufany w samym sobie. Dlatego potrzebujemy kierownictwa duchowego. Z oddali lepiej widać, kim jesteśmy: najwyżej kamieniami do użycia na dole, w fundamentach; nie tymi, które znajdą się u zwieńczenia łuku.

Mam nadzieję, że w te Święta Bożego Narodzenia wszystkie moje córki i synowie potwierdzą swoją decyzję o byciu bardziej pokornymi. Znam was i wydaje mi się, że już słyszę waszą radość, gdy szczerze przyznacie, że nie przynosicie owoców, jakie powinniście przynosić. Bo będziecie się zbliżać ze wstydem do stajenki w Betlejem i poprosicie Dzieciątko o przebaczenie za siebie, za mnie i za tylu ludzi, którzy teraz są jak bezpłodna figa, obładowani liśćmi, czyli pozorami. A jeśli Pan pozwoli wam zobaczyć, że pragnie się posługiwać wami, że już się posługuje, albo od lat, a nawet od dłuższego czasu: w modlitwie i wdzięczności pozostańmy na zawsze! Zacznijcie wyrażać wdzięczność Bogu, naszemu Panu, bo wybrał nas jako narzędzia. Ale dziękujcie Mu szczerze, bo inaczej pozostaniecie jedynie bujnym drzewem, pełnymi tylko liści i być może owocami, ale daremnymi, pustymi, bez wagi, bo nie uginają gałęzie swym ciężarem. Dojrzałe owoce, pełne mięsistego, słodkiego i przyjemnego dla podniebienia miąższu, potrafią skłonić gałęzie drzewa z pokorą.

Z dziękczynieniem i pragnieniem bycia bardziej pokornymi, zbliżmy się do Betlejem i Tabernakulum. Jezus na nas czeka. Powiedzmy Mu z uczuciem. Opowiedzmy o naszych słabościach — ja mu opowiadam o swoich — a także, bez przechwalania się, czasami przyznajmy, że tak, wykonaliśmy tę pracę i tamtą, że staraliśmy się z dużą radością i z Jego łaską, którą przysyła nam poprzez ręce Jego Najświętszej Matki, także naszej Matki, bo bez Jej pomocy nie dokonalibyśmy niczego.

Jest to minimum wymagane dla tych, którzy pracują z duszami. Narzędzie nigdy nie zatrzymuje dla siebie owoców swej pracy. Jeśli jest coś smacznego w naszym życiu, jeśli jest coś, co podoba się Panu, jeśli jest coś, co pozwala zbawić inne dusze i abyśmy mogli kroczyć drogą miłości, to wszystko zawdzięczamy Bogu, temu Panu, który chciał zostać Dzieciątkiem.

Kilka słów na zakończenie. Módlcie się nadal wiele za Kościół! Kochajcie Kościół i Papieża całym sercem. Coraz mocniej łączcie się z intencjami mojej Mszy Świętej, abyśmy wszyscy, w jedności z Maryją, pod ojcowskim patronatem świętego Józefa, żyli w nieustannym dziękczynieniu Trójcy Przenajświętszej, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.

Przypisy
1

Łk 2, 11.

2

Łk 2, 10.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
10

Quicumque.

11

Por. Hbr 4, 15.

12

Łk 5, 11.

13

Łk 2, 16.

14

Hbr 7, 24.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
15

Łk 2, 15.

16

Łk 18, 19.

17

1 Kor 3, 7.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
18

Modlitwa po Komunii z Niedzieli w oktawie po Wniebowstąpieniu.

19

Łk 2, 15- 16.

20

Mszał Rzymski, Prefacja.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
21

Rz 6, 4.

Odniesienia do Pisma Świętego
Ten rozdział w innym języku